Film – arcydzieło, który po
prostu wypada znać. Osobiście jest to moja ulubiona produkcja w reżyserii
Felliniego, włoskiego reżysera, którego chyba nie trzeba nikomu przedstawiać.
Dzieło prezentujące bohaterów na tle zmieniającego się, dynamicznego Rzymu.
Miasta nadążającego za duchem czasu, a właściwie tego ducha kreującego, miasta
odpychającego, fałszywego, ale w swej słodkiej nierzeczywistości – zachwycającego
i intrygującego.
Dla głównego bohatera – Marcella, słodkie życie w Rzymie lat pięćdziesiątych
polega na nieustannych romansach, nudzie i ekscentryzmie, na jaki mogą pozwolić
sobie ludzie elity. Po samobójczej śmierci swojego bożyszcza literackiego,
Marcello rzuca się w wir nocnych hulanek.
Film zaskakuje rozmachem, oglądając poszczególne sceny, przeżywając siedem dni
z głównym bohaterem zauważamy różnicę, dystans jaki dzieli zwykłe życie od
słodkiego życia. Życia - karykatury, życia – intrygi, niedostępnego dla
zwykłych śmiertelników. Życia, które może nas uwodzić, ale przy bliższym
poznaniu i odrzuceniu fasady stworzonej przez ciągłą zabawę – wydaje się nam
nienaturalne, skrępowane, zmuszające wrzuconego w nie człowieka do tańczenia do
muzyki, jaką samo dyktuje.
Film warto obejrzeć chociażby ze względu na występującą w nim Anitę Ekberg –
posągową piękność, która wcielona w rolę Sylvii romansuje i kusi głównego
bohatera.
Magda Kondas
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz