Fontanna di Trevi, Koloseum, Plac Hiszpański, a do tego
nastrojowa włoska muzyka… tak Woody Allen wita nas w swoim filmie „Zakochani w
Rzymie”. Niewątpliwie Wiecznie Miasto stanowi niesamowicie klimatyczne tło dla
toczącej się w nim opowieści.
Na
fabułę filmu składa się kilka odrębnych historii. Mamy więc młode włoskie
małżeństwo, które tuż po przyjeździe do Rzymu zostaje wystawione na nie lada
próbę. Świeżo upieczony mąż w wyniku przypadku na spotkanie z rodziną przybywa
z prostytutką, podczas gdy jego żona daje się uwodzić przypadkowo
spotkanemu aktorowi - obiektowi swoich
westchnień.
Do tego mamy jeszcze młodą Amerykankę, która w Rzymie
poznaje miłość swego życia - Michelangelo. Sprawę komplikuję jedynie moment
poznania się rodziców ukochanych - zderzenie typowo włoskiej tradycji z
amerykańską naturą bohatera granego przez nikogo innego jak Allena. Jak zwykle
neurotycznego i specyficznego, dodatkowo niemogącego pogodzić się z upływającym
czasem i przejściem na emeryturę.
Poznajemy tu również architekta, który po latach wraca do
miasta ze swoich studenckich lat, parę młodych Amerykanów, których związek
zostaje zachwiany przez pojawienie się fascynującej Moniki, aż w końcu wspaniałego Roberta Benigni’ego jako Leopoldo - poczciwego Włocha, który
zupełnie przypadkowo staje się… sławny. Z początku przerażony tym, że ludzie
interesują się wszystkim, począwszy od tego co je na śniadanie aż po rodzaj
bielizny jaką nosi, z czasem bez „sławy” nie umie już żyć. Allen w tym zgoła
groteskowym wątku przekazuje prawdę na temat dzisiejszej "popularności" i celebrytów.
Film
okraszony jest sowitą dawką typowego dla Allena humoru, ironii i słodko-
gorzkimi refleksjami. Wraz z pięknymi widokami tworzy swoistą rzymską
pocztówkę, zachęcającą nie tylko do tego by zwiedzić włoską stolicę, ale by
pozostać tam na dłużej i przeżyć swoją własną włoską historię.
Monika Woroniecka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz