Mój
pierwszy czeski film i mój pierwszy czeski zachwyt. Historia o
poszukiwaniu miłości, samotności, zabawna i wzruszająca. Historia
o niezdrowych relacjach rodzinnych, o ludziach zagubionych we własnym
życiu, znudzonych i przygnębionych, przytłoczonych codziennością,
która dla nas, dla widzów, może wydawać się zabawna na pierwszy
rzut oka, ale tak naprawdę odkrywa pesymistyczny obraz
zdesperowanego społeczeństwa.
Pracujący
na lotnisku Petr (w tej roli świetny Ivan Trojan) za wszelką cenę
próbuje odzyskać utraconą pół roku wcześniej miłość.
Wpadając w swoje zwyczajne szaleństwo, stacza się, traci pracę.
Walczy o ukochaną, uciekając się do różnych metod – nawet
magii.
W zwyczajnym szaleństwie tkwią także jego rodzice – apatyczny ojciec, znudzony życiem, niemogący znaleźć sobie miejsca we współczesnym świecie. Drugim biegunem jest matka – zbyt energiczna, zbyt przejmująca się losami innych, zbyt nieszczęśliwa, by móc pokonać swoje szaleństwo.
Film jest komedią, ale zawiedzie osoby, które oglądając go, chciałyby odpocząć od wysiłku intelektualnego, „odmóżdżyć się” - jak to zwykle ma miejsce w przypadku tego gatunku filmu. Jest to historia, która wywołuje w nas współczucie dla zdesperowanych bohaterów, współczesnych Don Kichotów, bezskutecznie starających się naprawić relacje z innymi, przelewających swe uczucia na martwe przedmioty, zaklinających rzeczywistość, która zmusza ich do zwyczajnego szaleństwa. Polecam wszystkim, którzy nie traktują komedii zbyt „lekko”, którzy chcą obejrzeć ciekawy film, który zostawi im jakieś wspomnienie, jakieś niejasne uczucie i chwilę refleksji.
Magda Kondas
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz